Rok 2019 – podsumowanie

FILMY

Mr. Mercedes 3
GreyMatter (Creepshow)
Castle Rock 2

RÓŻNE W POLSCE

KMG 44 – 64
17 podniebnych koszmarów
Stephen King. Sprzedawca strachu
Audiobooki: Miasteczko Salem, Martwa strefa, To, Instytut, Pod kopułą, Minipowieści
Kieszonki: Regulatorzy, Tom Gordon
Wznowienia: To, Podpalaczka, Trylogia Hodgesa, Opowieści makabryczne
BR: Lśnienie, Skazani na Shawshank

nocny: Rok 2019 za nami, czas więc na tradycyjne podsumowanie wszystkich wydarzeń związanych ze Stephenem Kingiem. Miniony rok był specyficzny bo jak jeszcze nigdy obfitował w ekranizacje. Właściwie całkowicie został przez nie zdominowany i głównie o filmach i serialach będziemy rozmawiać. Ale zacznijmy jak należy czyli od literatury. Tutaj rok był ubogi bo otrzymaliśmy tylko jedną książkę – „Instytut”. Mi powieść się podobała a Wam?

ingo: Ja mogę jedynie napisać, że była w porządku i że wypada pozytywnie na tle powieści wydanych przez Kinga w ostatnich pięciu latach. Ale to nadal jest poniżej oczekiwań względem jego twórczości. Do „Instytutu” miałem sporo zastrzeżeń zarówno pod względem konstrukcji historii jak i jej bohaterów. W tym momencie nie pamiętam nawet jak mieli oni na imię.

Mando: Jestem zadowolony, ale nie zachwycony. „Instytut” to bardzo wtórna powieść, przetwarzająca motywy, które wałkowane były już przez popkulturę wielokrotnie, ale i sam King poruszał już te tematy przed dekadami. Napisana w taki sposób do jakiego przyzwyczaił nas współczesny King, który zbudował swoją karierę na maksymie „pisz o tym co znasz”, a że i on dał się porwać serialowej rewolucji to też tak konstruuje sporo swoich współczesnych dzieł – długi wstęp, rozstawianie pionków, a potem bardzo intensywna, mocna i szybka droga do finału. Jestem przekonany, że na podstawie „Instytutu” powstanie fantastyczny serial (choć fabularnie nadal wtórny), ale sama powieść to jednak trochę mało jak na Kinga. Bawiłem się dobrze, szczególnie końcówka podnosi moją ocenę o kilka oczek (a to fakt godny odnotowania u tego pisarza), ale to kolejny rok, gdy nie dostałem jeszcze jednego „To” czy „Dallas’63”, czyli książki, która rzuciłaby mnie na kolana.

nocny: Ja do połowy lektury byłem nieco rozczarowany, nie wciągnęła mnie ta historia, czytałem ale się nie cieszyłem 😉 Jednak środek książki przyniósł całkowitą zmianę, nagle wciągnęła mnie i nie mogłem się oderwać. I także tak jak u Ciebie Mando, samo zakończenie zrobiło na mnie duże wrażenie i pozostawiło na dłużej z myślami i rozważaniem jak ja bym postąpił w danej sytuacji. Także jestem bardzo zadowolony z lektury.

ingo: Czyli można chyba podsumować, że od strony literatury dostaliśmy kingowego średniaka. Ale na szczęście nie samymi książkami żyją fani Kinga. Rok 2019 zostanie zapamiętany jako rekordowy rok pod względem powstałych ekranizacji jego utworów. Takiego wysypu różnych produkcji jeszcze nie było. Przede wszystkim mogliśmy się wybrać do kina na aż trzy filmy!

nocny: No działo się, chciałoby się tak co roku. Trzy filmy w kinie, jeden na platformie, kolejne sezony dwóch seriali no i jeden epizod w kolejnym serialu. Różnorodność i ilość niebywała. Zaczęło się od wyjścia do kina na „Smętarz dla zwierzaków”. Przed seansem przeczytałem sobie ponownie powieść i obejrzałem pierwszą ekranizację. Film z 1989 roku mnie rozczarował, chociaż początek był obiecujący. Potem jednak robiło się coraz gorzej z koszmarnym finałem. Bardzo się więc cieszyłem na nową ekranizację i nie zawiodłem się. Film uważam za świetny, zarówno jako ekranizacja książki ale także jako horror sam w sobie. Chciałbym zapytać Was o zmiany względem oryginału bo te są duże, ale powiedzcie najpierw jak oceniacie film.

ingo: Wyjątkowo będziemy zgodni w ocenie. Wyszedłem z kina bardzo zadowolony. Bardziej niż sądziłem, że będę. W zasadzie wszystko mi w tym filmie zagrało. Dobrze się stało, że twórcy pozmieniali pewne elementy fabuły powieści Kinga. Służyły one opowiadanej na ekranie historii, a dodatkowo  dzięki temu oglądało się to z większym zainteresowaniem. Jedynym mankamentem był sposób promocji filmu, a mianowicie przedstawienie już w zwiastunie śmierci dziecka Creedów. Gdybym o tym nie wiedział, to o wiele lepiej by ta scena na mnie podziałała. Tym bardziej przy takim podprowadzeniu jakie otrzymaliśmy… Szkoda, że film nie odniósł większego sukcesu frekwencyjnego bo moim zdaniem w pełni na to  zasługiwał.

nocny: Od razu powiedziałeś o zmianach, więc też się odniosę. Moim zdaniem zamiana dzieciaków to największy plus tej produkcji, wyszło to historii Kinga na dobre, uważam wręcz, że to lepszy pomysł na fabułę niż miał King. Przy starszym dziecku po prostu wszystko ma więcej sensu. Dlatego wspominałem o koszmarnym finale pierwszej ekranizacji i w dużej mierze wiązało się to właśnie z tym, że bohaterem było zbyt małe dziecko. Dopiero tutaj wygląda to jak należy.

Mando: Też odświeżyłem sobie książkę, ale nie bezpośrednio przed seansem, a celowo kilka miesięcy wcześniej. To był mój trzeci raz z tą powieścią, każdy na innym etapie życia. Wróciłem do niej po 15 latach, pierwszy raz jako ojciec (kroplą przepełniającą czarę był fakt, że moja córka była w wieku Rachel a syn w wieku Gage’a). Nie pamiętam czy jakaś inna książka kiedykolwiek tak rozbiła mnie emocjonalnie. Nigdy wcześniej nie dane mi było odebrać tej powieści dosłownie każdą komórką ciała. Starą ekranizację lubię, ale nowa wersja spodobała mi się dużo bardziej. Ten film nie był może najlepszą tegoroczną ekranizacją, ale na pewno dostarczył mi najwięcej emocji i najwięcej frajdy. Lubię gdy twórcy nie boją się zmian, jeśli mają na nie dobry pomysł i lubię gdy znana historia zostaje mi podana w nowej odsłonie.
Początkowo zgadzałem się z ingo w sprawie ujawnienia tego faktu na etapie pierwszego trailera, ale chyba cieszę się, że to zrobiono. Ten film nie ma grać shockerami, a ma serwować emocje na innym polu. Nie chcę dostawać tutaj twistów, za to chcę czuć dramat ojca i próbować odpowiedzieć sobie na pytanie co sam bym zrobił w takiej sytuacji. Nie chciałbym na sali kinowej dostawać tym w twarz i przez pół filmu zastanawiać się czy to było dobre zagranie czy nie, zamiast skupiać się na tym co jest naprawdę istotne. Cieszę się, że przetrawiłem to przed filmem, szczególnie że chyba żaden inny film na etapie promocji nie dostarczył mi tylu przemyśleń na temat historii, którą będzie miał dla mnie za kilka miesięcy. Jak dla mnie to jest sukces na polu promocji.

nocny: Ja jednak wolałbym nie wiedzieć przed filmem. Może faktycznie przez jakiś czas biłbym się z myślami, że tak poważnie zmienili fabułę, ale film jest na tyle dobry, że nadal cieszyłbym się seansem. Szczególnie, że to zmiana na lepsze.

Mando: Nagrywam co miesiąc „Wiadomości z Martwej Strefy”, w których omawiam newsy z minionego miesiąca . Trailer nowej ekranizacji powinien być tematem odcinka, a zazwyczaj nie mam nic do powiedzenia – „Ok, spoko, wygląda nieźle, zapowiada się fajnie” itd. Zwiastun „Smętarza dla zwierzaków” sprawił, że miałem setki przemyśleń. Jak wykorzystają tę zmianę na każdym polu? Jechałem do pracy i przez 20 minut myślałem tylko o tym. W pracy nadal wałkowałem w głowie ten temat, a ostatecznie tylko o samych swoich przemyśleniach po zwiastunie nagrałem czterdziesto minutowy podcast. I jasne, można powiedzieć, że lepiej jakby te przemyślenia dostarczył mi sam film, ale moja wiedza na ten temat nie sprawiła, że odebrałem go gorzej. Nie lubię mówić takich frazesów, ale tak jest, że jako ojciec zwracam uwagę na inne akcenty tej historii. Przy czym to jest akurat dla mnie wielka siła „Smętarza dla zwierzaków”, że na różnych etapach życia ta opowieść była dla mnie genialna inaczej. Żaden inny tegoroczny trailer nie dostarczył mi tylu przemyśleń, oczekiwań i obaw, nie psując jednocześnie dania głównego, ale oczywiście rozumiem, że dla niektórych sama zmiana jest równie ważna, albo nawet ważniejsza niż jej konsekwencje i poczuli się rozczarowani, że ujawniono ją tak szybko.

ingo: Czyli można podsumować, że ekipa sk.pl w pełni broni decyzji scenarzystów, aczkolwiek niekoniecznie momentu zaprezentowania ich publiczności. Przy kolejnych seansach nie będzie już tego problemu.
Kolejnym filmem, który został wprowadzony do kin było „To. Rozdział 2”, czyli kontynuacja gigantycznego hitu sprzed dwóch lat. Kontynuacja o tyle trudna, że twórcy musieli zmierzyć się z 27 letnim przeskokiem czasowym w fabule opowieści i materiałem źródłowym, który powszechnie  przez czytelników uważany jest za gorszy. Udało się to Waszym zdaniem?

nocny: Pewnie, że się udało, były jakieś wątpliwości po tym co Muschietti pokazał w jedynce? 😉 Faktycznie, wiadomo było zanim ten film powstał, że będzie mniej fajny niż pierwszy, no ale to już kwestia nie do przeskoczenia, część poświęcona dzieciakom jest w książce lepsza i dokładnie tak samo działa to na ekranie. Ale mimo to wyszedł bardzo dobry film. Co wyróżniłbym najbardziej to aktorów, jestem zachwycony doborem dorosłych tak by pasowali do odtwórców ról dziecięcych. Niesamowite jak ludziom od castingu udało się odnaleźć podobnych ludzi i jak dorośli aktorzy potrafili naśladować charakterystyczne cechy swoich młodszych odpowiedników. Byłem pod potężnym wrażeniem.

Mando: Nie umiem obiektywnie ocenić tego filmu. W końcu udało się zorganizować wspólny wypad do kina i sama atmosfera podbijała wrażenia z seansu. Na ostateczną ocenę przyjdzie czas gdy sprawdzę za jakiś czas na spokojnie (póki co wszystkie tegoroczne premiery widziałem tylko raz). W kinie bawiłem się dobrze, Andy’emu udało się wybrnąć z problemów jakie stawiała przed nim ta ekranizacja, ale to film, w którym często przekraczamy granicę dobrego balansu horroru z humorem i nie wiem jak odbiorę to podczas spokojnego seansu w domu. Chciałbym też jeszcze raz na spokojnie obejrzeć obie części w ciągu i sprawdzić jak wypadają całościowo. Przed premierą przeczytałem po raz szósty książkę i obejrzałem jeszcze raz pierwszy rozdział i na dzień dzisiejszy jestem bardzo zadowolony. Jest to film słabszy od pierwszej części ale nieznacznie i nadal wysoko ponad średnią kingowych ekranizacji.

nocny: A to ja Ci powiem, że też podczas pierwszego seansu miałem problem ze zbyt dużą ilością humoru a gdy drugi raz obejrzałem film to już zupełnie tego tak nie postrzegałem. Także obejrzyj szybko film, może też zmienisz zdanie.

Mando: Ano bardzo często tak mam. Kino, atmosfera i towarzystwo nakręcają humor podczas pierwszego seansu, a przy drugim zastanawiam się z czego ja się aż tak śmiałem. Podsumowując (bo chyba nie wybrzmiało jaki to dobry film), bardzo się cieszę, że w końcu powstała ekranizacja mojej ulubionej książki, która całościowo prezentuje taki poziom. Jestem zachwycony i szkoda, że to już koniec. To był fantastyczny okres oczekiwania na kolejne newsy. Jeśli nikt nie ma nic do dodania to możemy chyba przejść do ostatniej tegorocznej kinowej premiery – filmu „Doktor Sen”.

ingo: Też mieliśmy iść razem na seans lecz tym razem niestety się nie udało… Z „Doktora Sen” również wychodziłem z kina bardzo zadowolony. Akurat o ten film byłem spokojny ze względu na nazwisko reżysera. Mike Flanagan to bardzo sprawny twórca horrorów. Jego „Grę Geralda” wszyscy ocenialiśmy bardzo pozytywnie. A później stworzył genialny „Nawiedzony dom na wzgórzu”… W moim odczuciu otrzymaliśmy zarówno godną kontynuacją „Lśnienia” Kubricka jak i udaną ekranizację powieści Kinga. Coś, co teoretycznie nie powinno się udać.

nocny: Powiem szczerze, że jestem zdziwiony jak dobre oceny ten film zebrał na całym świecie. To jest dobry film ale jednak zaskoczył mnie aż tak entuzjastyczny odbiór. Ja jednak wolę i „Smętarz” i „To 2” a te filmy miały też sporo głosów krytycznych. Przy „Doktorze” takich nie widziałem. Obejrzałem kilka dni temu wersję reżyserską, jakoś nie za bardzo zauważyłem te 30 minut dodanych scen 😀 Najciekawsze w moim odbiorze tego filmu jest to, że szalenie podoba mi się część rozgrywająca się Panoramie, gdzie fan serwis i hołd dla „Lśnienia” Kubricka wylewa się litrami z obrazu a przecież ja nie lubię „Lśnienia” Kubricka 😀

ingo: „Doktor Sen” miał być horrorem zdecydowanie bardziej ambitnym niż dwa pozostałe. Sądzę, że aż tak pozytywne recenzje były efektem sprostania temu trudnemu zadaniu. Rozumiem, że „Smętarz” i „To” mogą się bardziej podobać, ale rozpatrując wszystkie trzy w kategorii 'Najlepszy film” to chyba postawiłbym na „Doktora”. Właśnie za to, że nie jest 'typowym horrorkiem’.
Ale muszę napisać, że nie podoba mi się pocięcie tego filmu na etapie dystrybucji kinowej. Wypuszczenie o tyle dłuższej wersji reżyserskiej tak szybko po premierze kinowej wydaje mi się być nie fair wobec widza kinowego. Odnoszę wrażenie, że przy pierwszym seansie oglądałem niepełny film…

Mando: Jeśli chodzi o produkcje kinowe minionego roku to moje pierwsze wrażenia z tego filmu były najbardziej letnie. Nie bawiłem się źle, ale wyszedłem z kina zupełnie bez emocji. Gdy przetrawiłem ten film to doceniłem w nim bardzo dużo rzeczy i ostatecznie oceniam bardzo pozytywnie. Również jestem pod wrażeniem jak dobrze udało się połączyć ekranizację książki i sequel filmu Kubricka. Bardzo podobało mi się odtworzenie znanych scenerii, casting, charakteryzacja i przygotowanie do roli aktorów wchodzących w skórę ikonicznych bohaterów. A do tego dochodzi masa smaczków, dbałość o drobiazgi i podejście do gatunku odbiegające od aktualnych trendów. Kinowo to był naprawdę bardzo dobry rok i czekam na szczegóły dotyczące trzeciej ekranizacji Kinga w wykonaniu Flanagana. Biorę w ciemno.

nocny: No Flanagan umie zekranizować Kinga, fajnie, że bierze się za kolejną książkę. Mam nadzieję, że produkcja ruszy jeszcze w tym roku. Ale wracamy do roku ubiegłego, zostały nam seriale i film z Netflixa. „W wysokiej trawie” to ekranizacja opowiadania Kinga i Joe Hilla, którą można oglądać na tej platformie. Jak to z opowiadaniami bywa, treści było zbyt mało na pełnometrażowy film i twórcy musieli sporo dopisać. Właściwie opowiadanie kończy się po jakichś 10 minutach filmu 😀

ingo: Co prawda nie odświeżałem opowiadania, ale chyba przesadzasz z tymi 10 minutami. Wydaje mi się, że było znacznie więcej 'ekranizacji’ tekstów Kinga, które miały z tekstem źródłowym o wiele mniej wspólnego. Samego filmu raczej nikomu bym nie polecił. Trzyma jako taki poziom, ale nie ma nic interesującego do zaoferowania. Można obejrzeć, ale po co skoro jest tyle lepszych filmów. W tym również horrorów wyprodukowanych dla Netlifksa.